Wschodnie tereny II Rzeczpospolitej.
Powiat Wołożyński. Miejscowość Kielewicze
22 VI 1941r – pierwszy dzień wojny niemiecko – radzieckiej
Mała dziewczynka. Polka. Tata leśnik, oficer WP po wojnie obronnej 1939r konspiruje w dalekiej Warszawie. Mama pielęgniarka pracuje w przychodni w Wołożynie. Braciszek ma 2 latka. Jest niedziela.
Wojna to dziwny czas; niepewności, grozy, zagubienia.
Poza frontami ludzie boją się, żyją z dnia na dzień, czekają końca koszmaru. Cierpią, tęsknią.
Próbując zaradzić końcu znanego świata podejmują różne, często przedziwne decyzje; działania dalekie od racjonalności.
Niemcy nadejdą z zachodu. Zaliż nie lepszym będzie część dobytku wywieźć dalej od miasta, na wschód…?
Ugadana naprędce córka gospodyni – Sonia - u której mieszka Dziewczynka z mamą i braciszkiem zgadza się zawieźć część gratów do siebie na wieś dalej od Wołożyna.
Tobołki na wozie. 5 – letnia Dziewczynka pojedzie w asyście.
Jeszcze tylko wbiegnie do pokoju, wespnie się na łóżko, nie wiedzieć czemu zdejmie ze ściany święty obrazek i z obrazkiem w objęciach w drogę.
Droga mija leniwie. Rynek w Wołożynie, droga wyjazdowa, pola. Początek lata. Ciepło.
Wtem na niebie pojawia się niemiecki samolot. Czarne krzyże, groźny pomruk, leci nisko.
Co gorsza zaczyna okazywać wyraźne zainteresowanie podróżniczkami. Nalatuje z lewej, nalatuje z prawej, krąży. Czy otworzy ogień? Czy to kres podróży?
Dziewczynka kuli się na wozie. Sonia chwyta obrazek dziewczynki. Pada na kolana i z obrazkiem w dłoniach zaczyna się modlić. Mocno, żarliwie z całych sił.
Samolot odlatuje.
Po przyjeździe do celu ulga, radość. Podróżniczki opowiadają o drodze, o spotkaniu z niemieckim samolotem, o strachu, o ratunku. Zostają na parę dni aż sytuacja się nie wyklaruje.
Nazajutrz historia wkracza z całą bezwzględnością. Niemieckich samolotów jest więcej. Bombardują cele w okolicy. Huk zamęt. Ludzie szukają schronienia. Pomni opowieści biegną za dziewczynką, która i tym razem tuli w objęciach obrazek. W jego okolicy czują się bezpiecznie.
Nikt nie ginie.
Opowiastka rodzinna jak wiele innych wojennych. Ta akurat ze szczęśliwym zakończeniem.
Żyje dziewczynka, żyje braciszek, przeżyła wojnę ich mama… żyję i ja; bo dziewczynka to moja mama.
Obraz – bohater opowieści - przetrwał wojnę. Przedstawia Najświętsze Serce Pana Jezusa.
Wg wizji św Małgorzaty Marii Alacoque.
Babcia otrzymała go od przełożonej na drogę w dorosłość opuszczając bursę. Na koniec nauki w studium pielęgniarskim. Babcia po Pierwszej Wojnie została sierotą. Sama opiekowała się młodszą siostrą i braciszkiem. Łaski Boże udzielane poprzez obraz Najświętszego Serca Pana Jezusa miały chronić i wspierać w intencji ofiarodawczyni dzielną dziewczynę w życiu.
Babcia znalazła świetną pracę po szkole.
Wyszła szczęśliwie za mąż.
Po wybuchu wojny nie dała się wywieźć sowietom na wschód w 1940 r.
Przeżyła okupację niemiecką i znów wyzwolenie sowieckie.
Uratowała koleżankę z radzieckich łap mając w tym wielkie szczęście.
Odnalazła powołanie życiowe w byciu fantastyczną pielęgniarką.
Kochała muzykę.
Obraz do dziś wisi nad łóżkiem mojej mamy tak jak wisiał u babci i jak zawiśnie kiedyś nad moim.
Piękne świadectwo, popłakałam się
OdpowiedzUsuńOd mojej mamy słyszałam taką historię. W czasie II wojny Niemcy mieli wysiedlić całą wieś, już się zbliżali do domu pewnej rodziny. Wszyscy w domu modlili się przed obrazem Pana Jezusa (prawdopodobnie właśnie przed obrazem Najświętszego Serca Pana Jezusa, bo były one wtedy bardzo popularne). W pewnym momencie wszyscy obecni zobaczyli, że Pan Jezus na obrazie zamknął oczy na chwilę. Niemcy nie przyszli do tego domu i wszyscy ocaleli. Tę historię poznałam około 60 lat po wojnie, przetrwała w pamięci wielu osób.
OdpowiedzUsuńPiękne świadectwo. Jestem przekonana że Jezus nasz Pan, kiedy zamknął oczy to w tym momencie uczynił dom niewidzialnym dla Niemców, tak ze przeszli koło niego i go nie widzieli. Ks. Dominik Chmielewski dawał świadectwo o chrześcijanach prześladowanych w Chinach i mówił o zdarzeniu że modlą się gorąco i głośno a władze chińskie ich nie słyszą, przechodzą pod rogatkami na miejscach kontrolnych i są niewidzialni, nikt ich nie zatrzymuje bo nikt ich nie widzi a cały czas się modlą. I to się dzieje teraz obecnie.
UsuńJezu Dziękujemy Ci za dobro. Którym Nas otaczasz. <3
OdpowiedzUsuń💓 Dziękuję
OdpowiedzUsuń